Oceniamy MEN w kadencji 2011-2015

15.10.2015

Zbliżają się wybory parlamentarne, a tym samym koniec kadencji obecnego rządu. Czas podsumowań i ocen.
Spróbowaliśmy spojrzeć na działalność MEN w ciągu minionych 4 lat w aspekcie czytelnictwa i bibliotek.

W kadencji 2011-2015  były dwie szefowe MEN, które podzieliły się czasem urzędowaniem niemal po równo. 

 

Krystyna Szumilas,
minister Edukacji Narodowej, listopsad 2011-listopad 2013
 
Joanna Kluzik-Rostkowska,
minister Edukacji Narodowej, listopad 2013-październik 2015
 
Krystyna Szumilas swój stosunek do czytelnictwa i bibliotek szkolnych ujawniła już w 2009 r., kiedy to Związek Gmin Wiejskich podjął próbę likwidacji bibliotek szkolnych poprzez projekt wykreślenia w ustawie o bibliotekach zapisu o obowiązku prowadzenia bibliotek przez wszystkie szkoły publiczne. Szumilas reprezentowała wówczas MEN (była jeszcze w randze wiceministra) na zebraniu komisji sejmowej, która miała zdecydować o odrzuceniu lub przyjęciu wniosku Związku Gmin Wiejskich. Ku zaskoczeniu uczestników spotkania wiceminister Edukacji Narodowej nie stanęła w obronie bibliotek szkolnych, lecz jednoznacznie poparła niekorzystny dla edukacji wniosek. Na szczęście posłowie byli innego zdania.
 
Będąc już ministrem, Krystyna Szumilas w kwestii dostępu uczniów do książki i bibliotek szkolnych była konsekwentna: nie podjęła jakichkolwiek działań na rzecz rozwiązania któregokolwiek z najważniejszych problemów bibliotek szkolnych, chociaż była o nich oficjalnie informowana. Ani razu nie znalazła czasu na spotkanie się z przedstawicielami środowiska nauczycieli bibliotekarzy. Kierowany przez nią urząd był niedostępny, z zasady nie odpowiadał na pisma Towarzystwa Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich. Z jednym wyjątkiem: po kilkumiesięcznych staraniach TNBSP udało się w 2013 r. uzyskać stanowisko ministerstwa w sprawie skontrum w bibliotekach szkolnych. Przy czym MEN ograniczyło się jedynie do opracowania swojej interpretacji niekorzystnych przepisów, natomiast nie podjęło (zresztą do dziś) prostych czynności, które prowadziłyby do ich poprawienia, przez co wielu nauczycieli bibliotekarzy jest zmuszanych do wykonywania bezsensownej pracy przy inwentaryzacji zbiorów metodą spisu z natury, zamiast prostszej, sprawdzonej, stosowanej we wszystkich innych bibliotekach metody skontrum.
 
Na początku 2013 r. biblioteki szkolne znów stanęły przed zagrożeniem – w projekcie założeń tzw. ustawy samorządowej ukazał się zapis umożliwiający zastępowanie bibliotek szkolnych przez biblioteki publiczne. Zainicjowaliśmy wówczas głośną akcję „Stop likwidacji bibliotek”, którą poparły dziesiątki tysięcy osób z najrózniejszych środowisk. Nie było wśród nich osoby, której przyszłość bibliotek szkolnych powinna najbardziej leżeć na sercu – ministra Edukacji Narodowej. Pani minister zabrała głos dopiero w marcu, gdy pod wpływem akcji „Stop likwidacji bibliotek” była już decyzja o wycofaniu się rządu z kontrowersyjnych zapisów. 
 
W tym samym 2013 r. powstawały założenia Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa na lata 2014-2020. Minister Krystyna Szumilas nie widziała potrzeby włączenia do niego bibliotek szkolnych (mimo zachęt).
 
Nie można się dziwić, że środowisko nauczycieli bibliotekarzy z ulgą, a w niektórych przypadkach z entuzjazmem, przyjęło informację o zakończeniu misji Krystyny Szumilas w MEN
 
Joanna Kluzik-Rostkowska
Zacznijmy od plusów. Minister Kluzik-Rostkowska po objęciu urzędu stosunkowo szybko zaczęła odrabiać zaniedbania poprzedniczki w kwestii udziału bibliotek szkolnych w Narodowym Programie Rozwoju Czytelnictwa. W efekcie w 2015 r. realizowany jest program dla szkół podstawowych „Książki naszych marzeń”, a niedawno zakończono pracę nad dokumentami niezbędnymi do uruchomienia programu wieloletniego, w którym w latach 2016-2020 na wsparcie zakupu książek do bibliotek szkolnych ma być przeznaczone 150 mln zł z budżetu państwa i 20-procentowy wkład samorządów. Nabór wniosków na r. 2016 już ruszył. To niewątpliwie przełom. Rozwijanie kompetencji czytelniczych oraz upowszechnianie czytelnictwa stały sie jednym z priorytetów MEN na bieżący rok szkolny. A towarzyszą temu liczne publiczne wypowiedzi minister Kluzik-Rostkowskiej na temat znaczenia bibliotek szkolnych dla rozwoju czytelnictwa, co z pewnością jest korzystne dla społecznej promocji bibliotek szkolnych i – chociaż nie wszyscy to doceniają – jest ważne. Efekt psują trochę biurokratyczne wymogi dla szkół biorących udział w ww. programach.
 
W porównaniu ze swoją poprzedniczką Kluzik-Rostkowska prowadziła urząd bardziej otwarty. Przejawami tego są np. spotkanie z przedstawicielami Rady Głównej TNBSP, udzielenie patronatu honorowego Ogólnopolskim Wyborom Książek (chociaż z obiecanej pomocy jej urząd się wykręcił), czy choćby przypadki udziału wiceminister Joanny Berdzik w dyskusjach na bibliotekarskich portalach społecznościowych, co z pewnością skraca dystans, pozwala wymieniać argumenty itp.
 
Przejdźmy do minusów.
• Minister Kluzik-Rostkowska nie podjęła żadnych widocznych działań służących egzekwowaniu prawnego obowiązku prowadzenia bibliotek przez wszystkie szkoły publiczne. Ponad 7% szkół nie spełnia tego obowiązku. W MEN nie widać też pomysłu na zahamowanie tendencji do zmniejszania dostępu uczniów do bibliotek przez ograniczanie zatrudnienia w bibliotekach, niekiedy do absurdalnych wymiarów, co sprawia, że w trudnej do określenia liczbie szkół biblioteki są tylko teoretycznie (otwarte jedną lub kilka godzin tygodniowo). Czy nie podważa to wiarygodności proczytelniczych deklaracji MEN lub np. możliwości skutecznego wypełniania jednego z „podstawowych kierunków realizacji polityki oświatowej państwa”, jakim jest w roku szkolnym 2015/1616 „rozwijanie kompetencji czytelniczych oraz upowszechnianie czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży”?
• Trudna do zrozumienia jest bezczynność MEN w prostej, technicznej sprawie uregulowania przepisów związanych z inwentaryzacją zbiorów bibliotecznych i wprowadzenia zasady, że odbywa się to według obowiązujacych w innych bibliotekach przepisów Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
• Jeszcze trudniej zrozumieć kontynuowanie chronicznej niechęć MEN do korzystania z wiedzy i doświadczenia środowiska nauczycieli bibliotekarzy przy projektowaniu przepisów prawnych i organizowaniu przedsięwzięć, w których biblioteki szkolne mają udział. Gdyby nie ta przypadłość, z pewnością nie byłoby np. aż takiego zamieszania przy przekazywaniu do szkół bezpłatnych i dotowanych podręczników.
• Niektóre działania MEN są nieprzemyślane organizacyjnie i wydają się podporządkowane celom wizerunkowym. Tak było np. z internetowym plebiscytem „Książki naszych marzeń”. Tę pomysłową inicjatywę przeprowadzono tak, że w efekcie urząd państwowy (MEN) promował swoim autorytetem zmanipulowaną przez wydawców listę rzekomych bestsellerów. Doprowadziło to do nieporozumień przy realizacji przez szkoły zakupów w ramach programu o tej samej nazwie.