W Krakowie trwa intelektualna debata na temat wydarzeń w toalecie Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Otóż w lokalnym dodatku "Gazety Wyborczej" napisano http://www1.gazeta.pl/krakow/1,35798,1676896.html, że jednemu z czytelników, gdy wyszedł z bibliotecznej toalety, ochrona zarzuciła, iż się w kabinie onanizował. Student poskarżył się prasie. Dyrektor biblioteki, zapytany o sprawę toalety wyjaśnił dziennikarzowi, że biblioteczne toalety bywają niekiedy wykorzystywane przez pary homoseksualne i studentów spragnionych alkoholu i dodał: "nie jesteśmy restrykcyjni, ale pewnych granic przekraczać nie pozwolimy". Trudno się takiej postawie dyrektora dziwić.

W innym artykule http://www1.gazeta.pl/krakow/1,35798,1678165.html tej samej gazety głos zabrał lokalny "autorytet" i komentator – Stanisław Mancewicz, który zarzucił dyrektorowi Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej, że na pewno popiera podglądanie czytelników w toalecie, bo skąd by wiedział, że spotykają się tam homoseksualiści i osoby pijące alkohol.

Rozgorzała także dyskusja w internecie (wątek 1; wątek 2). Pojawiły się np. żądania natychmiastowego ustąpienia dyrektora biblioteki, ale były też głosy bardziej rozsądne, twierdzące, że jeżeli w toalecie spotykają się pary homoseksualne i pity jest alkohol, to nie trzeba wielkiej przenikliwości i podglądania, by o tym wiedzieć. A także, że obowiązkiem dyrektora biblioteki jest o takiej sytuacji wiedzieć i takiej sytuacji przeciwdziałać. Wszak toaleta biblioteczna ma zupełnie inne przeznaczenie. Generalnie poziom debaty nie jest zbyt wysoki.

Powrót